Rozwój nośników muzycznych to historia starań o coraz lepszą jakość dźwięku, wygodę i zwiększenie dostępu dla masowego odbiorcy. Po winylach nadszedł czas na szpulowce, magnetofony i słynnego walkmana. Czy można mówić o jednoznacznym zwycięzcy w pojedynku o odbiorców?
Cztery minuty na jedną stronę, razem osiem – przez tyle czasu można było słuchać muzyki z pierwszych płyt gramofonowych. Ich twórca, Emil Berliner, nie tylko opatentował ten wynalazek pod koniec XIX wieku, lecz także umożliwił jego powielanie w tysiącach egzemplarzy. Dzięki temu, że rozpoczął masową produkcję płyt, zyskał miano ojca przemysłu fonograficznego. Pierwsze płyty gramofonowe były bardzo skromne – i to nie tylko ze względu na krótki czas odtwarzania. Miały niecałe 13 cm średnicy, a w ciągu minuty „robiły” 70 obrotów. Jeśli dodać do tego ograniczone możliwości gramofonów, na których odtwarzano płyty, podczas odtwarzania muzyki skutkowało to charakterystycznymi szumami i zakłóceniami, które dobrze słychać m.in. w nagraniach z okresu międzywojnia. Choć niewątpliwie tworzą one niezapomniany klimat epoki, to ich użyteczność była stosunkowo niewielka.
Powstanie płyty winylowej i „wojna prędkości”
W 1930 roku RCA wprowadziła pierwszą płytę długogrającą (tzw. longplay) z polichlorku winylu, który dał początek znanej dziś nazwie tego nośnika. Zmniejszenie prędkości obrotów do 33 na minutę, średnica 30 cm i 25 minut odtwarzania na jednej stronie brzmiało obiecująco, jednak jeszcze wtedy nie można było mówić o przełomie. Ten wynalazek nie był dopasowany do możliwości konsumentów – na rynku było bardzo niewiele urządzeń, na których można byłoby go odtwarzać, a czasy kryzysu, zwanego też wielką depresją, nie skłaniały do takich ekstrawaganckich zakupów. Płyty winylowe zyskały na popularności dopiero po II wojnie światowej, wtedy też rozpoczęła się tzw. „wojna prędkości” między dwoma ich producentami – RCA i Columbia Records. Ten ostatni w 1948 roku zaprezentował drobnorowkową płytę winylową (30 cm, 33 obroty na minutę), która wygrała na rynku komercyjnym z produktem RCA (17,5 cm, 45 obrotów na minutę).
Pierwsze zagrożenie dla winyli
Pojawiło się tuż po II wojnie światowej. Były to taśmy magnetyczne, odtwarzane w magnetofonach szpulowych. Technikę zapisu dźwięku na taśmę znacząco udoskonalili naziści, dzięki czemu przewyższała ona jakość przekazu radiowego. Z taśmy zaczęto więc odtwarzać wystąpienia Adolfa Hitlera – umożliwiały one stworzenie wrażenia, że odbywają się one na żywo. Tę technikę przejął i zaczął dalej udoskonalać jeden z amerykańskich żołnierzy – Jack Mullin, który był także audiofilem. Dzięki hojnej dotacji dziennikarza radiowego Binga Crosby’ego w kwocie 50 000 USD, rozpoczęto masową produkcję tzw. szpulowców, czyli magnetofonów umożliwiających odtwarzanie i nagrywanie dźwięku na taśmy. Proste urządzenia tego typu stały się w USA popularne w domach i szkołach – winyle nie dawały takich możliwości. Kolejnym poważnym konkurentem dla winyli stały się wprowadzone w 1955 roku taśmy stereo, które znacznie przewyższały je jakością dźwięku. Ich cena, znacznie przewyższająca tę, którą trzeba było zapłacić za „czarną płytę”, uniemożliwiła jednak zdobycie rynkowego prymatu. Za to taśmy stereo wyparły winyle ze studiów nagraniowych.
Taśma magnetyczna – raj dla audiofilów
Taśma magnetyczna wyzwoliła profesjonalne nagrania ze sztywnych, 30-minutowych ram, wyznaczonych przez możliwości płyty winylowej. Umożliwiła także ich łączenie w dowolnym momencie – taśmę można było bowiem przeciąć i skleić. Magnetofon szpulowy pozwalał także na łatwiejszy powrót do tego fragmentu taśmy, który chciano jeszcze dopracować. Dodatkową zaletą było udoskonalenie sposobu zapisu dźwięku, tak, aby zredukować szumy i – co było kamieniem milowym dla historii nagrań muzycznych – wprowadzono nagrywanie na kilku ścieżkach. Przełomem była możliwość nagrywania równolegle na ponad dwudziestu ścieżkach!
Lata 50. – muzyka tylko dla wybranych odbiorców
Na początku takie możliwości mieli jednak tylko profesjonaliści, odpowiednio przeszkoleni do obsługi sprzętu w studiu nagraniowym. Przeciętny Kowalski, a raczej John Doe, bo te nowinki technologiczne najszybciej rozwijały się w krajach zachodnich (np. w Polsce do lat 60. dostępne były czarne płyty z porzuconego już dawno na Zachodzie szelaku), miał mocno ograniczone możliwości działania, jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki. Mógł ją nagrać z radia na prostym magnetofonie szpulowym, gdzie jakość dźwięku pozostawiała wiele do życzenia (dla porównania, taśmy na użytek domowy przesuwały się z prędkością 4,76 – 9,52 cm na sekundę, te profesjonalne – nawet 38 cm/s, a to znacząco odbijało się na jakości dźwięku) lub odsłuchać z płyty winylowej – jeśli stać go było na sprzęt do jej odtwarzania. O „wyniesieniu” muzyki z domu, ze względu na ciężki i nieporęczny sprzęt, nie było nawet mowy.
Kaseta magnetofonowa – muzyka dla każdego
W 1963 roku nastąpił kolejny przełom na rynku muzycznym – Philips zaprezentował kasetę magnetofonową. Taśmy o takiej samej prędkości odtwarzania jak te przeznaczone do użytku domowego w szpulowcach zmniejszono i zamknięto w plastikowej obudowie. Chroniła ona przed wypadaniem taśmy ze szpuli i jej ciągłym rozwijaniem, co było prawdziwą zmorą jej użytkowników. Teraz już każdy – bez żadnego przygotowania i przeszkolenia, mógł cieszyć się możliwością odtwarzania dźwięku w domowym zaciszu. Kaseta idealnie wpisała się w potrzeby odbiorców – już dwa lata po jej prezentacji Philips przedstawił magnetofon do jej odtwarzania, a w 1966 roku w Stanach były dostępne pierwsze albumy muzyczne nagrane na kasecie magnetofonowej (m.in. Niny Simone). Uszy wytrawnych audiofilów wychwytywały oczywiście charakterystyczne dla tego nośnika szumy i zniekształcenia, jednak producenci pracowali również nad tym – pod koniec lat 60. wprowadzono system redukcji szumów Dolby B, który sprowadził je do minimum. Dzięki temu w 1973 roku kasety wyparły z rynku taśmy szpulowe.
Kaseta i początek ery niezależności
Wraz z pojawieniem się kaset magnetofonowych rozkwitał hip-hop, czyli muzyka ulicy. Swoją szansę zyskali też wykonawcy, którzy wcześniej nie mogli liczyć na kontrakt z dużymi wytwórniami muzycznymi. Dzięki upowszechnieniu kasety magnetofonowej mogli oni samodzielnie nagrywać i rozprowadzać swoje utwory. Z kolei odbiorcy dzięki kasecie zyskali dostęp do wielu nowych gatunków muzycznych i wykonawców. Zaś dzięki przenośnym magnetofonom mogli słuchać ich już nie tylko we własnym domu.
Atutem kasety była jej cena – była ona przynajmniej o połowę tańsza od płyty winylowej. A to umożliwiło nagrywanie puszczanej z płyt przez DJ-ów na dyskotekach muzyki, jak i całych koncertów na żywo. Dzięki kasecie każdy mógł stworzyć własną składankę (tzw. mixtape) z ulubionych utworów i uniezależnić się od kolejności, w jakiej były one prezentowane np. w radio. W Polsce na kasetach nagrywano dostępne tylko w radio amerykańskie utwory, a także muzykę, która nie przeszła przez sito cenzury.
Walkman – nowy sposób słuchania muzyki
Popularność kasety zwiększyło wprowadzenie na rynek walkmana w 1979 roku. Czołowym producentem tych urządzeń była firma Sony, która opatentowała nazwę „walkman”. Stała się ona na tyle popularna, że zaczęto tak nazywać wszystkie wyposażone w słuchawki przenośne urządzenia do odtwarzania muzyki. I pomyśleć, że pomysł słuchania ulubionych utworów w dowolnym miejscu – w podróży, na spacerze, podczas ćwiczeń – został uznany przez zaproszonych na premierę walkmana dziennikarzy za… dziwaczny! Wystarczyło jednak, aby tego sposobu słuchania muzyki doświadczyli odbiorcy i sprzedaż przekroczyła najśmielsze oczekiwania producenta – w ciągu dwóch miesięcy w samej Japonii kupiono 50 000 egzemplarzy walkmana! W trzy lata po jego premierze po raz pierwszy w historii liczba sprzedanych kaset magnetofonowych wyprzedziła płyty winylowe.
Walkman wprowadził ogromną zmianę w podejściu do słuchania muzyki – dzięki temu urządzeniu kontakt z nią stał się bardzo intymny, osobisty. Podkreślała to nawet konstrukcja pierwszego modelu walkmana, który miał dwa wejścia słuchawkowe, podpisane „dla dziewczyny” i „dla chłopaka”. I choć w latach 90. zarówno kaseta magnetofonowa, jak i walkman zostały wyparte przez nowe sposoby zapisu muzyki, to tym nośnikom zawdzięczamy ogromne zmiany kulturowe i wprowadzenie nowych – dziś intensywnie rozwijanych – możliwości.